Jestem typem raczej narzekacza. Nie wiem czy mam rację gdy to robię, pewnie nie zawsze. Jednak czasem udaje mi się być z czegoś zadowolonym. To gdzie mieszkam wprowadza mnie w stan permanentnego zadowolenia. Wiem, daleko mojej dzielnicy do tych najlepszych, ale nad zatokę mam blisko, do centrum nie tak daleko.... A o takiej drodze na zakupy nawet nie marzyłam.
PS A tym razem było jeszcze przyjemniej, bo nie szłam sama.
czesc Tereska:)wow slicznie:)))taka trasa na zakupy moglabym pokonac codziennie nawet pare kilosow,bez narzekan,ale coz,musze miedzy krowimi plackami skakac,a do centrum haaaaa to jest cala wycieczka...........................
OdpowiedzUsuńalez ty piekne zdjecia robisz
ps,ja tez co cos mialam wlaczone nawet nie wiedzialam heeeee
Zdjęcia wyszły, bo już mi się tak chce tego ciepła, że szkoda słów.
OdpowiedzUsuńKrowie placki też super ;)
Ja dzisiaj po zakupy jeszcze w deszczu szłam, potem słoneczko wyszło. Mieć łabędzie po drodze do sklepu - bajka :))) A to żelazne - to gazownia?
OdpowiedzUsuńGazownia. Już wiem, bo jakiś czas w nieświadomości żyłam.
OdpowiedzUsuńTaka droga - Moja Droga - to bajka! Nawet ta gazownia wygląda jak nie z tego świata:) Przyroda potrafi napełniać szklanki do połowy puste, co?:D
OdpowiedzUsuńTa gazownia trochę faktycznie nie z naszego już świata. Nie wiem dokładnie z którego jest roku, ale stara. Teraz panuje trend pozostawiania starego jako "punkt kulminacyjny", czasem naprawdę śmiesznie to wygląda. Np jeden z niedalekich supermarketów, nowiusieńki, "ma w zanadrzu" bramę stareńką z kawałkiem muru. I kurcze nie wiem czy to fajnie czy nie, jakoś się gryzie...
OdpowiedzUsuńA szklanka, faktycznie wczoraj z kwiatkami była ;)
OdpowiedzUsuńa mi właśnie ta gazownia najbardzie... chociaż do łabędzi, jak każde brzydkie kaczątko, mam niekłamany sentyment
OdpowiedzUsuńświetne fotki :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Marta
Dzięki Joliku :)
OdpowiedzUsuńMarta miło mi Cię u siebie gościć i tutaj :))