Nie wiem do czego służył ten budynek. Jest jednak tak ślicznie zniszczony, że mnie się podoba. Wiem, że mam dziwny gust, ale może komuś też się spodoba...
Po chwili naszej inspekcji pojawił się chyba właściciel posesji. Z miną dość groźną, którą odczytać można raczej jednoznacznie: "Kto mnie tu włazi?"
Później jednak okazało się, że jest bardziej przyjaźnie nastawiony,
a zabawa rozpoczęła się dość niewinnie...
Co było potem, to już sami zobaczcie:
W pełni rozumiem fascynację zniszczonymi budynkami, też tak mam :-) dla mnie dodatkowo magnetyczne są stare, zaniedbane podwórza.
OdpowiedzUsuńAle kot przyćmił wszystko! Cóż za fantastyczne stworzenie. Cudny...
Zgadzam się ;)
UsuńA to była tylko bonusowa niespodziewajka ;) Nie wiedziałam, że go/kota spotkam.
Podwórza, oj tak. Tylko zawsze mam dylemat: wchodzić/ nie wchodzić, bo nie wiem, czy nie naruszam prywatności...
Uwielbiam takie tajemnicze miejsca...to jakaś fabryka może?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
K.
Tak sobie myślę,że to fabryka. Nie wiem tylko jaka, czego...
UsuńZawsze, ilekroć widzę taki budynek zastanawiam się jak wyglądał w latach swej świetności...:))
OdpowiedzUsuńJa też ;) I jeszcze czy byłby równie ładny taki nowy...
Usuńbardzo urokliwy budynek - mnie kiedyś zafascynowała stara zewnętrzna winda towarowa - chyba dlatego, że w moim ulubionym zielonym kolorze :) kot prześliczny - maine coon chyba :)
OdpowiedzUsuńWindy też fajne :) Zielony w każdym wydaniu lubię byle nie jaskrawy. A z kotem... gdyby nie małżonek miałabym trzeciego
UsuńDopisuję się do klubu bratnich dusz kochających wszystko co stare i z duszą. Mam tę samą dolegliwość. Zachwycam się tym co inni uważają za brzydkie i niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńBudynek na zdjęciach... niesamowity, kot.. ma coś z właściciela posesji :)
Miło mi będzie do Ciebie zaglądać. Pozdrawiam :)
To ja chętnie zapraszam. Zwłaszcza, że czasem trudno mi znaleźć kogoś kto dziwnie na mnie nie patrzy, kiedy pokazuję mu co mi się podoba.
UsuńSwietne zdjecia,a budynek cudo uwazam ze fajnie mozna by sie tam urzadzic,mieszkanie mozna tam zrobic wypasione
OdpowiedzUsuńTak sobie pomyślałam właśnie, kiedy zobaczyłam ten budynek. Cisza, rzeka tuz obok i przestrzeń...
Usuńa skąd się tam w twoich okolicach mój Kitek pojawił? wypisz wymaluj! trzeba było go brać. main coon jest mega lagodny, mega mruczący i kochany dla dzieci
OdpowiedzUsuńHa, Joliku zrobił sobie mały szkocki wypad ;)
UsuńA Twój opis pasuje do tego kota jak ulał. Gdyby tylko moje koty mój zachwyt podzielały...
Właściciel - jak rozumiem - próbował skutecznie odwrócić uwagę. Cóż, każdy sposób jest dobry, by nikt mu jednak nie wlazł;)))
OdpowiedzUsuńNa początku nie zdawałam sobie z tego sprawy, faktycznie skubaniec "załatwił nas na cacy".Budynek zszedł na drugi plan i nie mam zdjęć jego drugie strony.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńUsunęłam :((((( Przepraszam, to przez przypadek...
UsuńA odpowiadając, kot faktycznie był przecudnej urody. Takiego na żywo widziałam po raz pierwszy