wtorek, 27 maja 2014

Szwedzkie wpływy

Nie lubię/ łam mebli z "PRL". Szczerze napiszę, że teraz już nie wiem której formy użyć. Mam nadal mieszane uczucia. z pewnością nie wszystkie są dla mnie do zaakceptowania. Są jednak takie, które wywołują u mnie "motylki". Nie są to "motylki jak na wiktoriańskie meble (mój mąż twierdzi, że jestem jak Rico, który ślini się na lalkę, kiedy widzę takowy mebel i chyba coś w tym jest...) jednak takie malusie, nieśmiałe muszki może raczej. Fajnie gdy są z prawdziwego drewna. Niestety większa większość jest paździerzem w okleinie drewnianej.



 
 
Zgrabny gad. Wszystko na swoim miejscu. Miał jeszcze lustro. Pozwoliłam sobie je usunąć. lepiej mu tak.
 



 
 
 
Ten bardziej klockowaty, ale szuflady się mi podobają i nogi wykończone "skarpetką".
 



 
 
 
Tu już prawdziwy rarytas. Szwed w pełnej krasie! Szkoda tylko, że coś z nogami nie do końca jak być powinno, ale jak w nim szuflady "chodziły" czy drzwi się "suwały".
 



 
 
 
W domu mam jeden mebel, dokładnie krzesło z tej "epoki". To Ercol. Nie wiem jak długo z nami "pomieszka". Na razie jest i służy. Czasem jak mnie nosi to sobie wyobrażam taki sideboard u nas... ale zaraz na tę myśl nachodzi następna: kredens wiktoriański i pozamiatane (tak wiem Rico). Czekam cierpliwie aż kiedyś natrafię na taki co go pokocham wielką miłością ;) A na razie w potopie szwedzkich i tych pseudo szwedzkich "tonę".
 
 

17 komentarzy:

  1. ma miłość do prl-owskich mebli jest tak wielka, że nawet te paździerze mi nie przeszkadzają, choć wiem, że to profanacja jest;)
    jak panele, zamiast desek na podłodze...
    i
    pokażesz krzesło?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszelki duch pana boga..., że ja sobie tym razem pozwolę Cię tak przywitać ;)
      Basiu, krzesło to windsor niski pomalowany na czarno. nic wielkiego, ale fajnie stół z toczonymi nogami "przełamuje" i stado moich dziwacznych krzeseł...
      pokazać pokarzę, tylko nie obiecuję kiedy ;)

      miała byś tu raj, oj miała. a niektóre są takie zmyślne. cieszy to, że kiedyś ktoś myślał przy produkcji mebla. teraz to już tylko myśli jak tu zrobić żeby się nie narobić, a kasę zarobić...

      Usuń
    2. Teresko, bo ja tak inkoguto sobie zaglądam, ale zagladam:) i pamiętam:) i żałuję, że nie wrzucasz już nic w wiadome miejsce (a i tu rzadko)
      i m. in. z tego powodu ja też rzadziej tam zaglądam, bo nie ma po co:/

      ale
      na bloga systematycznie, tylko śladu nie zostawiam, bo w biegu przeważnie,
      miłej niedzieli Teresko i czekam na nowości, bo cud miód to sam:)

      i zazdroszczę tego raju meblarskiego:) tego rarytasu, którym mam nadzieję, choć na fotkach się będziesz dzielić:)

      Usuń
    3. To tak jak ja piszę ;)
      Wiesz Basiu jak to jest. Czas, a dokładniej jego brak skutecznie uniemożliwia niektóre działania.

      Myślę co by te tekowe i pseudo tekowe meble wysyłać do Polski... Tylko muszę siąść i pokalkulować, czy by się to w ogóle opłacało. Zabieram się jednak do tego jak do jeża i już sama nie wiem, dobry to czy zły pomysł?

      Basiu zaglądaj, nawet tak incognito. Przyjemnie gdy ktoś pamięta o tym miejscu, nawet gdy ja sama zdaję się zapominam czasem.

      a, o ercolach pamiętam i wcześniej czy później też coś o nich będzie ;)

      Usuń
  2. To sa prawdziwe vintage perelki, docenic ich urode nie kazdy potrafi, a warto!!! na tle bialej sciany rewelka! super stylizacje:-) pozdrawiam cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a no właśnie są trochę kontrowersyjne. jednym zdecydowane tak, innym zdecydowane nie przywodzą na myśl. a ze ścianą zgodzić się muszę w 100%.
      dzięki, że wpadłaś

      Usuń
  3. Pierwszy zdcecydownie naj...mi się pooba ale u kogoś...ja chyba bym się dziwnie czuła...no sama nie wiem:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też raczej pierwszy bym wybrała :) Czy do domu... nie wiem, lecz faktu to nie zmienia, że się podoba.

      Usuń
  4. no i proszę ,ile to się fajnych postów do tej pory zmarnowało :)))) ja mebli tych nie wielbię, prędzej już ten wiktoriański ,ale tak je zaaranżowałaś ,że mucha nie siada :)))) ten pierwszy ,jak by mu się dłużej przyjrzeć niczego sobie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga Ty już to powiedziałaś, że gustem podobne jesteśmy ;)
      Ja się już jakiś czas przyglądam i chyba dlatego zaczęłam je zauważać. Pamiętam pierwsze razy pełne zgrzytów... teraz to jak po maśle. Tylko to aranżowanie! mam za mało gadżetów i zdjęcia zbyt podobne do siebie wychodzą...

      Usuń
  5. Mam skojarzenie z PRL-em i to tym bardziej peweksiarskim:). Próbowałam się urządzić w tym stylu, ale ostatecznie dałam radę jedynie wprowadzić trójnogi stolik do domu. Nie ustawaj - zamieszczaj:), pozdrowienia z Lublina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem na pewno, całego mieszkania na 100% tak bym nie urządziła. Za bardzo zużyte, wytarte drewno lubię. Jednak jakiś stolik, krzesło czy inne coś może znaleźć swoje miejsce u mnie. Na razie stołek, z czasem może i coś jeszcze...
      Mnie z "panem inżynierem" się kojarzy ;)
      Lublin "odpozdrawiam" wietrznie i deszczowo

      Usuń
  6. to nie moja bajka, ale jak kto lubi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie to! ale docenić niektóre szczegóły muszę, bo się inaczej uduszę ;)

      Usuń
  7. i ja mam te same dylematy. ostatnio stonka przytargał taką typowo prl-owską komodę-kredens z przesuwanymi szybkami i po "małych przeróbkach" garażowych może dam ja do sypialni, ale jeszcze nie wiem. na allegro taki gościu modernista takie mebelki odnawia i naprawdę świetnie mu idzie, nowy wygląd im nadaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuję przyprowadzić się do porządku, ale wychodzi to raczej średnio. To wnoszę, to wynoszę znów z domu jakieś graty. Nie wiem czy tylko ja jestem tak nie zdecydowana??? I jeszcze ten wzrok sąsiadów mówiący mniej więcej " a cóż to za graty znów targa do domu". Oni są zdecydowanie z innej bajki, z tej o mdf-ie.
      Joliku także fajnie słyszeć, że też kombinujesz ;)))

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń